środa, 26 października 2016

Zbroja ze sprężynówki vol III

marzec 23rd, 2010
Jak wiadomo, tylko krowa nie zmienia poglądów. Im dłużej drążę temat średniowiecznej stali, tym więcej się dowiaduję i niektóre nowe ustalenia dyskwalifikują, a przynajmniej stawiają pod znakiem zapytania rzeczy, które wcześniej uważałem za pewniki.


Odrobina teorii - stal posiada dwie interesujące nas właściwości: twardość oraz granicę plastyczności. Granica plastyczności to siła, jaką trzeba przyłożyć, żeby spowodować trwałe odkształcenie materiału. Twardość to głębokość, na jaką wchodzi w materiał wgłębnik miernika już po przekroczeniu tej granicy. Bardzo ogólnie i nie do końca prawdziwie rzecz ujmując można powiedzieć, że granica plastyczności zbroi oznacza siłę uderzenia, po jakim zbroja się wgniecie - a twardość - siłę ciosu, potrzebną do jej zadrapania lub przebicia. I tak stal 45, moja ulubiona, twardość ma prawie taką samą jak sprężynówka, ale granicę plastyczności trzy razy mniejszą (choć i tak dwa razy większą niż zwykła czarna niskowęglowa).

Gdzie tu haczyk? Otóż haczyk tkwi tu, że mój mistrz Alan Williams mierząc właściwości zachowanych zbroi mierzył ich twardość - która dla samego zachowania się zbroi i jej odporności na ciosy ma znaczenie drugorzędne. Stąd wiemy tylko tyle, że tamta stal była twarda tak, jak dzisiejsze stale średnio- i wysokowęglowe, ale jak się zachowywała, tego w liczbach, konkretnie nie zmierzono.
W dotychczasowych rozważaniach umknął mi pewien dość istotny szczegół - stal średniowieczna z natury swojej, czy raczej z natury jej procesu produkcyjnego, była stalą warstwową - powstawała przez wielokrotne przekuwanie i nawęglanie jednego pucka. Budowa warstwowa oznacza większą sprężystość materiału niż monolit, co wie każdy, kto próbował złamać na kolanie kawałek sklejki. Stąd też średniowieczna blacha 1mm o nikczemnej zawartości węgla typu 0,2% będzie o niebo wytrzymalsza na odkształcanie niż czarna 1mm z hurtowni artykułów hutniczych. Williams nie badał również zawartości innych pierwiastków - na przykład manganu, który świetnie wspomaga hartowanie i pozwala zahartować stal, której po jej zawartości węgla nigdy byście o takie zapędy nie podejrzewali (tu się kłania stal niskowęglowa 18G2).

Krótko mówiąc, dotychczasowa moja argumentacja dissująca sprężynówkę trochę się posypała. Nie w tym znaczeniu, że dzisiejsza stal sprężynowa jednak jest najlepszym odpowiednikiem średniowiecznej stali płatnerskiej - ale w tym, że nie można powiedzieć, że na pewno nie jest. Nie znam żadnych badań określających konkretnie sprężystość próbek stali średniowiecznej (w sumie nic dziwnego, musiałyby być dość inwazyjne), więc póki co rozwiera się przede mną w tym temacie spora czarna dziura z wielkim znakiem zapytania pośrodku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz