czwartek, 20 października 2016

Wpadki vol.I

listopad 23rd, 2009
Dzisiejszym wpisem inauguruję serię, która chodziła za mną już od dłuższego czasu - wpadki muzealników, archeologów, bronioznawców itp.  Wpadki, czyli rażąco błędne opisy eksponatów, dziwaczne interpretacje czy poronione teorie.


Na pierwszy ogień pójdzie nasze niezastąpione Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
1. Wpadka dość drobna - kolczuga zawieszona na ekspozycji na lewą stronę, główkami nitów do dołu:


2. Z tej samej grupy eksponatów - napierśnik, zestawiony z zasłoną psiego pyska i w zamyśle stanowiący przykład uzbrojenia rycerza spod Grunwaldu. Całość wygląda tak:


Przyjrzyjmy się teraz samemu napierśnikowi z bliska:


Na pierwszy rzut oka - zwykły biały napierśnik. Ale kilka drobiazgów wydaje się podejrzanych. Na przykład - górna krawędź. 99% napierśników okresu “okołogrunwaldzkiego” ma górną krawędź wyciętą w dekolt, a nie prostą. Do tego - po co są te dwa otworki na środku u góry? Do tego - dlaczego ten napierśnik ma takie duże wycięcia na ręce i tak mało osłania boki? Nie wspominając już o tym, że sam w sobie jest dość krótki i osłaniając obojczyki, na dole sięga najwyżej do końca żeber, co nie pasuje do tego, co widzimy na nagrobkach i w zabytkach.

Najbardziej jednak interesująca jest ta górna krawędź - to rozwiązanie bardzo popularne w napierśnikach z końca XV i z XVI wieku. Któregoś dnia przeglądałem sobie album “Armoury of castle Churburg” Scaliniego i zupełnie przypadkiem trafiłem na to:


Jak głosi podpis, to “polowy napierśnik ze zbrojowni księcia Bawarii w Monachium”, datowany na rok 1510.*

Mam nadzieję, że nie muszę wskazywać palcem podobieństw do napierśnika z MWP. Właściwie trudno tu mówić o podobieństwach - to są IDENTYCZNE blachy! Tyle że ta z MWP jest oczywiście wypruta z całości… Nie dziwi to, biorąc pod uwagę, że większość średniowiecznych zbiorów MWP to łupy z Berlina z 1945 r. - dziwi mnie natomiast, że jedno z największych muzeów w Polsce, zatrudniające sztab bronioznawców i muzealników, przez ostatnie sześćdziesiąt pięć lat nie wpadło na to, żeby część swoich eksponatów zweryfikować. Z tego co słyszałem z branżowych plotek, tamtejsi specjaliści mają bardzo napierdziane mniemanie o sobie i swojej fachowości i odwrotnie proporcjonalne do tego mniemanie o fachowości reszty świata. Co tu dużo mówić, panie i panowie - król jest nagi.

CDN


*Fotkę wyedytowałem w fotoszopie, bo między napierśnikiem a podpisami były tam jeszcze nałokietniki, o których zresztą podpis informuje. Jeśli ktoś chciałby mnie posądzić o fałszerstwo i manipulowanie dowodami, służę nieruszanym skanem tej strony Scaliniego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz