grudzień 11th, 2009
Miałem już tego tematu nie dręczyć, ale znalazłem jeszcze jeden detal, nad którym mogę się popastwić. Spędziłem dzisiaj pół dnia w warsztacie na różnych eksperymentach i wciąż jednej rzeczy nie wiem.
Przypomnijmy, co było w poprzednich odcinkach - otóż po obejrzeniu iluś tam kolczug z najróżniejszych muzeów doszedłem do wniosku, że prawie żadna nie ma ogniw idealnie okrągłych, jak dzisiejsze repliki. Po wielu próbach i kombinacjach doszedłem do tego, że prawdopodobnie zakład ogniwa był zaginany po wycięciu kółka, w przeciwieństwie do dzisiejszej metody, czyli wycinania go od razu z zakładem. Sprawdziłem - zaginanie po wycięciu daje kształt taki, jak widać na zachowanych oryginałach. Po zrobieniu w ten sposób ok. 100, może mniej ogniw doszedłem do wprawy na tyle dużej, że odrzutów mam poniżej 10%. Zajmuje to oczywiście więcej czasu niż wycinanie od razu z zakładem, ale wydaje mi się, że dla średniowiecznego rzemieślnika czas płynął trochę inaczej niż dla nas.
Czy moja metoda jest słuszna czy nie, trudno stwierdzić, w każdym razie efekt mnie zadowala. Pozostał jednak jeden detal, wspomniany na początku wpisu, mianowicie kształt samego zakładu.
Produkowane dzisiaj kolczugi mają zakład płaski z obu stron. Proste - ogniwo trafia na kowadło, dostaje z góry pobijakiem/młotkiem i bęc, mamy płaski zakład. Tymczasem we WSZYSTKICH oryginałach, jakie widziałem, zakład wcale płaski nie jest! To znaczy - jest płaski od strony, z której wchodzi nit, z drugiej natomiast ma kształt, powiedzmy, łódeczki. Wygląda to tak:
To najlepsze ujęcie tego fenomenu, jakie znalazłem, ale mam też kilka innych, na których również jest to widoczne:
Ostry “kil” łódeczki występuje tylko w ogniwach płaskich w przekroju. Ogniwa okrągłe mają zamiast “łódeczki” - “bułeczkę” (przepraszam za te infantylizmy, ale nie wiem, jak to inaczej opisać):
Przy czym, jak już pisałem, druga strona zakładu jest płaska.
Przyznam, że nie mam pojęcia, jak i po co to robiono. Z początku myślałem, że to kwestia wytarcia ogniwa, ale nie - po pierwsze, nie widać takiego zużycia na reszcie ogniwa, po drugie, wytarty byłby również nit - a nit jest okrąglutki.
Zacząłem się przyglądać uważnie. Co zauważyłem - po pierwsze, nit często wystaje dokładnie z “grani” wybrzuszenia, po drugie, samo wybrzuszenie najczęściej jest przedłużeniem obwodu ogniwa. Po trzecie, wybrzuszenie przechodzi w obwód ogniwa bardzo płynnie.
Na logikę są dwie możliwości - albo wybrzuszenie powstawało w chwili płaszczenia zakładu, albo w momencie jego przebijania. Pytanie także, czy był to efekt celowy, czy skutek uboczny procesu produkcji?
Wybrzuszanie zakładu przy płaszczeniu wydaje się bezsensowne. Po pierwsze, czemu miałoby służyć? Po drugie, wymagałoby układania każdego ogniwa w jakiegoś rodzaju formie, co musiałoby okropnie wydłużać czas produkcji. W “Arms and armour of the medieval knight” znajduje się propozycja urządzenia, które mogłoby taki efekt dawać - przyznam, że sam nie wiem, co o tym myśleć:
Powyższe urządzenie być może faktycznie dawałoby odpowiedni kształt zakładu, pytanie tylko - po co? Skoro równie dobrze możnaby je wykorzystać bez profilowanych wycięć i płaszczyć ogniwa po prostu?
Wybrzuszanie przy przebijaniu brzmi sensowniej - rowek pod ogniwem, w który wchodziłoby ostrze przebijaka, mógłby tak zdeformować zakład - ale zdeformowałby oba “skrzydełka”, górne i dolne. Poza tym jest szansa, że “grań” wybrzuszenia zdeformowałaby się przy zaciskaniu samego nita.
Jest jeszcze zawsze oczywiście możliwość - za którą przemawiałaby “obłość” tych wybrzuszeń - że to efekt zużycia i wytarcia matrycy/formy, na której płaszczono/przebijano ogniwa. Jeśli była zrobiona z kiepskiej stali czy żelaza, czy odlana z brązu na przykład, mogłaby się po iluś tam tysiącach ogniw wytrzeć i dać taki efekt. Ale w takim razie dziwne, że nie mamy ani jednej kolczugi, na której wybrzuszeń zakładu nie ma - jeśli nie zachowała się kaprysem losu, to faktycznie, niezły kaprys.
Jak widać, wiem, że nic nie wiem. Jeśli ktoś z Was ma jakiś pomysł, po co, jak i dlaczego, zapraszam do dyskusji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz