wtorek, 27 września 2016

Pokrycia zbroi krytych

wrzesień 11th, 2008
Dość o kolczugach. Dzisiaj opiszę swoje spostrzeżenia na temat zupełnie inny, ale również interesujący i również w wydaniu rekonstrukcyjnym rozmijający się z tym, co wynika z zabytków i zachowanych zapisów - czyli o zbrojach krytych. Kategorię tę traktuję ogólnie, nie rozróżniając między płatami, brygantynami i kirysami krytymi, wychodzę bowiem z założenia, że to wszystko tak naprawdę warianty tego samego rodzaju zbroi. Przyjęte wśród rekonstruktorów szufladki płaty-Wisby, kirys-Monachium, brygantyna-XV wiek są, jak to szufladki, nieścisłe i nieprawdziwe. Najpierw więc o tym, w ramach wstępu.


Problem z nazewnictwem i pojmowaniem wynika z tego, że mamy niewiele konkretnych zabytków. Znaleziska z Wisby utrwaliły obraz płatów jako prostej, blaszanej rury, kojarzącej się z orkami z Władcy Pierścieni. Tymczasem w źródłach pisanych występują płaty warte 4-5 grzywien, czyli tyle, co niezły koń bojowy. Trudno przypuszczać, by chodziło tu o popularną “jedynkę wisby”. Z drugiej strony w zapisach mamy “brostblech”, co większość polskich bronioznawców uznaje za kirys kryty; tyle że nam kirys kryty kojarzy się nieodmiennie z egzemplarzem z Monachium, podczas gdy ceny brostblechów oscylują około połowy ceny najtańszych płatów (”platen”). Brygantyna tymczasem, przez nas uważana za kategorię stricte XV-wieczną, na zachodzie oznacza każdy rodzaj krytej zbroi elastycznej.

Do czego zmierzam - do tego, że nazewnictwo średniowieczne jest nieścisłe, bywa i tak, że tę samą rzecz określa się kilkoma różnymi nazwami, stąd też kategoryczne rozgraniczanie rodzajów zbroi jest w tym wypadku nierozsądne. “Platen” za 5 grzywien mogły być tym, co my nazwalibyśmy kirysem krytym aksamitem, zaś kirys (”brostblech”) - prostą blachą napierśną, mało profilowaną, uzupełnioną kilkoma zbrojnikami. Na dowód - oto fresk Altichiera, przedstawiający bitwę pod Padwą, datowany na lata 80-te XIV w.




Widzimy na nim zwykłych zbrojnych, piechurów, noszących kryte na kolorowo zbroje o wysklepionych napierśnikach i zbrojnikowych szorcach, zupełnie podobne do tego, co stoi w Metropolitan Museum jako zbroja z Chalkis (nota bene zupełnie źle złożona przez amatora bronioznawcę, ichtiologa z zawodu, na zasadzie “tak mi się wydaje, że to powinno wyglądać”) albo napierśnik z Monachium (niekompletny - mało kto zauważa, że są tam resztki zbrojnikowych naramienników oraz ślady sznurowań po bokach, służących do mocowania pleców). Czy nie jest możliwe, że takie właśnie zbroje mają na myśli autorzy zapisów z końca XIV w. pisząc o pocztowych czy sołtysach, czy żołnierzach wystawianych przez miasta, uzbrojonych w płaty? Zwłaszcza że płatów takich, jak te z Wisby na ikonografii późnośredniowiecznej próżno szukać - właściwie znam tylko jedno przedstawienie, w którym w sylwetce zbrojnego można się doszukać prostej, nieprofilowanej kamizeli (żołnierz po lewej, w czerwonym wdzianie):




Moim zdaniem zbroje kryte należy traktować jako całość, co najwyżej ewoluującą w czasie, i tak też rozpatrywać ich aspekty techniczne.
* * *
Przejdźmy teraz do sedna tematu, to jest samych pokryć. Większość rekonstruowanych zbroi krytych kryta jest skórą - ze względu na jej wytrzymałość. Jednak większosć zachowanych zabytków kryta jest materiałem tekstylnym, a pokryć skórzanych wśród nich jak na lekarstwo. I tak np najpopularniejszy chyba kirys z Monachium (foto by Wuju):




kryty jest warstwą grubego płótna, na to czerwonym aksamitem (teraz prawie całkiem wytartym i wyblakłym). XV-wieczne brygantyny z rozlicznych muzeów (Wiedeń, Wenecja, Paryż, naplecznik i płytki napierśne z Chalkis itd) - tak samo. Zbroja z Metropolitan Museum wg opracowania znaleziska z 1911 r. w momencie znalezienia “still retains portions of the original covering of two thicknesses of fabric under the rivet-heads”. Corazzina z Mediolanu (datowana 1380-1420) oraz jej bliźniaczy egzemplarz z berlińskiego Zeughaus, po 1945 r. w MWP w Warszawie, obie są kryte jedną warstwą konopnego płótna:




Tak samo dość popularna (choć raczej nie u nas) zbroja nazywana “płatami z Chalkis”  pokryta jest dwoma warstwami grubego płótna.




Jedyne ślady pokryć skórzanych, na jakie natrafiłem, to wzmianka w inwentarzu zbrojowni malborskiej z 1396 r., wspominająca o “36 platen of ledir geslagen” - nie znam średniowiecznej niemczyzny, ale wydaje mi się, że chodzi tu o płaty kryte skórą. Drugi przykład do brygantyna z Paryża:




Przyznam ze wstydem, że opracowanie było po włosku, więc nie mam stuprocentowej pewności, czy mam rację, ale moim zdaniem pokrycie tej zbroi wygląda mi na skórę. A nawet jeśli to nie skóra - tym bardziej potwierdza to moją tezę o przewadze pokryć tekstylnych.

Pewnym tropem w przypadku zbroi, w których pokrycie się nie zachowało, może być odległość między główką nita a powierzchnią zbrojnika, np w zbrojach z Wisby:




Widoczne w części napierśnej sterczące nity mogłyby wskazywać na pokrycie dość grube, czyli właśnie np skórę. Za to blacha napierśna zbroi z zamku Hirschstein, datowana na lata 1360-75, jest przykładem wręcz przeciwnym:




Z drugiej strony często wykopaliska takie są zachowane w stopniu tak złym, tak zaskorupiałe i zbrylone, że trudno się w nich doszukać nitów w ogóle, a co dopiero mówić o mierzeniu ich odstępów.

Powyższe przykłady i ilustracje nie są oczywiście jedynymi istniejącymi, ani nawet jedynymi, które mam w swoich zbiorach, ale to w końcu wpis na blogu, a nie opracowanie bronioznawcze, i nie muszę się tu podpierać bibliografią ani prowadzić nie wiadomo jakich ikonograficznych kwerend. Chodziło mi jedynie o poruszenie problemu i zwrócenie uwagi na fakt, że tak naprawdę większość zachowanych zbroi krytych kryta jest właśnie materiałem tekstylnym, a nie skórą, czy to licowaną, czy zamszową. Trudno powiedzieć, z czego to wynikało - spotkałem się z teorią, że skóra była materiałem zbyt kosztownym, by zużywać całe jej płaty do takich celów, ale nie mam pojęcia, czy to może być prawda. Na pewno jednak grube, szorstkie płótno było tańsze, a także łatwiejsze w obróbce (zszywanie, krojenie, dziurkowanie) i zdecydowanie lżejsze. Co do jego wytrzymałości - tu trudno wyrokować, nie przeprowadziwszy kompleksowych badań :) Na pewno jednak gruby, zbity len jest o wiele trwalszy, niż się powszechnie uważa. Potwierdzeniem tego jest fakt, że go stosowano - nikt nie używałby do krycia zbroi materiału, który by się w tej roli nie sprawdzał. Liczba zabytków jest argumentem obosiecznym jak statystyka - nawet biorąc pod uwagę wszystkie egzemplarze z całej Europy nie wychodzimy, myślę, poza kilkadziesiąt sztuk, co jest liczbą śmieszną w porównaniu z masową produkcją omawianego okresu. Myślę jednak, że nawet ta skromna i niemiarodajna próbka, którą dysponujemy, pozwala podważyć pokutującą teorię (i praktykę), że jak kryć zbroję, to tylko skórą, i to najlepiej od 5mm grubości wzwyż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz